Zaloguj

Felietony



2013-04-05
Amatorszczyzna
felieton Łukasza Rygało

Swego czasu można było (jeśli komuś sprawiało to przyjemność) zobaczyć w telewizji reklamę, do której dość niefortunnie zatrudniono piłkarzy z reprezentacji Polski i pytano ich, co najbardziej lubią robić. No i niespodziewanie okazało się, że film sobie lubią obejrzeć dobry, muzyki fajnej posłuchać, może nawet i książkę poczytać – dobrze nie pamiętam… Jakieś ryby, jakieś grzyby, te sprawy. Jakoś dziwnie przekonany jestem, że gdyby o to samo zapytać zawodników piłkarskiej reprezentacji Brazylii, to wszyscy odpowiedzieliby dokładnie tak samo: lubimy grać w piłkę! Może więc lepiej złapmy do reprezentacji paru amatorów – może i mają lekką nadwagę, ale ile w nich ognia!
Coraz bardziej przekonuję się, że podobnie rzecz się ma z muzykami: wprawdzie „muzykant” wydaje się być czymś gorszym od „muzyka”, ale statystycznie jakoś coraz chętniej słuchamy produkcji tych pierwszych. Ci drudzy, zakopani w swoich nutach mruczą coś tylko z pogardą o „kulturze masowej”, ale po cichu coraz częściej sami łapią chałtury po kościołach, bankietach promocyjnych i galach, gdzie grają za umówione stawki. Na honorarium z wpływów ze sprzedanych biletów żaden z nich zgodzić się nie chce – zapewne prędko umarłby z głodu. Amatorskie zespoły potrafią regularnie koncertować zapełniając kluby fanami, którzy chętnie kupują ich nagrania – nawet w wersji „demo”.

Jest w amatorach, miłośnikach czy tak zwanych „pasjonatach” rzadko wykorzystywana energia, zapał i świeżość spojrzenia. Warto ich czasem posłuchać, spróbować pozwolić im działać. Przykłady mamy pod ręką: wołomińskie internetowe radio Azyll, odbywające się w MDK „Ciuchoza” i „Rupieciarnia”, regularne rozgrywki piłki halowej czy streetball, spotkania miłośników gier planszowych czy badmintonowe Grand Prix w Ząbkach.

W komisjach tematyczncyh złożonych z miejskich radnych od lat nie ma już członków powoływanych spośród mieszkańców, ale może warto pomyśleć o jakiejś innej formie współpracy z takimi „amatorami”? Zawodowcy mają ostatnio na koncie same wpadki – począwszy od czołgu, przez Ossów i konkurs dla podatników aż po park przy muzeum, na którego stworzenie nas nie stać – co okazało się już po tym, jak stworzono plany, kosztorysy i tak wyśmiewane u poprzedniej ekipy wizualizacje.

Dajmy szansę amatorom – im zależy.


Łukasz Rygało



Foto: kadr z filmu "Amator" - Krzysztofa Kieślowskiego (1979)

 







Pozostałe wpisy

ilość wszystkich aktualności: 152

654321

Korzystamy z plików cookie tylko w stopniu niezbędnym do działania strony. Możesz je zablokować poprzez zmienę ustawień przeglądarki.
Więcej o zasadach przetwarzania danych w "Polityce prywatności". wiem, zamknij