Zaloguj

FORUM



2013-02-12, godz.13:41:09

Refleksja po wizycie duszpasterskiej
Witam wszystkich serdecznie. Chciałam podzielić się z Wami refleksjami, które nasunęły mi się po tegorocznej wizycie duszpasterskiej. Wizytę złożył młody i nowy w naszej parafii ksiądz. Czego oczekiwałam po wizycie? Na co liczyłam? Może lepiej powiem z czym przyszło mi się zetknąć. Po odmówieniu modlitwy, ksiądz usiadł wygodnie, z teczuszki wyjął plik kartek i zaczął je wypełniać. Poczułam się jakby odwiedził mnie urzędnik, ponieważ zadawane pytania były dalekie od spraw duchowych. Pomijam to, że w trakcie modlitwy stał odwrócony tyłem do świętego obrazu Matki Boskiej, co osobiście mnie bolało. Nie będę jednak pouczać księdza, który ukończył seminarium duchowne. Zakładam, że trochę wagarował. Po wypełnieniu kwestionariusza (czyli imię i nazwisko) wstał, uścisnął dłoń, wziął kopertę i wyszedł. Z czym zostałam? Z niesmakiem. Ironizując pozostałam również z nadzieją, że w przyszłości inni urzędnicy (trudno inaczej nazwać tego księdza) wezmą przykład z księży i będą odwiedzać petentów w ich domach:). Ta wizyta to nic innego, jak kościelny spis powszechny. Czy jestem odosobniona w swoich odczuciach? Zapraszam do dyskusji.

Autor: Patania ania.znajoma@onet.pl


Komentarze:
  • 2013-02-13 - 10:28:41
    Odp
        -  Autor: igasz
    Mam podobne odczucia jak Twoje. Przychodzi ksiądz i zadaje zazwyczaj pytania, kto gdzie pracuje. Nic więcej. Nie wiedziałam , ze "Ojcze Nasz" można zmówić w 10 sekund.
    W ciągu 8 lat, odkąd mieszkam w Ząbkach, tylko jedna wizyta księdza była taka naprawdę serdeczna, miła, z dłuższą rozmową.
    Ale tak sobie myślę, że wina być może leży po obu stronach- większość chce jak najszybciej "zaliczyć Kolendę". Wszystko robimy w pośpiechu, także i TO.
    Moja koleżanka, która mieszka w Kętrzynie, totalnie tego nie rozumie. Jej czas płynie zupełnie inaczej. W tym roku Ksiądz zabawił:) u jej rodziny ponad 2 godz. ale kto u nas by miał na to czas ( i ochotę?).
    Pozdrawiam


  • 2013-02-13 - 19:30:40
    to prawda ...
        -  Autor: Anna_W
    Jestem rodowitą Ząbkowianką, choć od 6 lat mieszkam w Rembertowie. Mam możliwość porównania tzw. "kolędy" w dwóch różnych parafiach /a nawet zupełnie nieoczekiwanie w trzech ;)/. Mam to szczęście, że odwiedziny księdza zwykle odbywają się w dość sympatycznej atmosferze. Zawsze znajdzie się jakiś temat do rozmowy, czy to dotyczący życia codziennego w naszej, najbliższej okolicy, czy też tematów tzw. ogólnospołecznych. Zgadzam się tu z przedmówczynią, że klimat spotkania zależy od obu stron. Nie chcę komentować pierwszej wypowiedzi, ale jeśli spotyka się ksiądz /młody człowiek od niedawna posługujący w parafii/ z ludźmi, którzy być może nie do końca jeszcze czują się pełnoprawnymi mieszkańcami /związanymi z nowym miejscem zamieszkania/ to w istocie wizyta duszpasterska przypomina bardziej odwiedziny rachmistrza spisowego, gdyż brakuje po prostu wspólnych tematów do rozmowy. Dlatego wielką sztuką jest tworzenie odpowiedniej atmosfery spotkania. Nie jestem zwolenniczką kilkugodzinnych odwiedzin, które de facto mogą być krępujące i uciążliwe dla obydwu stron. Podsumowując, uważam, że za odpowiedni klimat "kolędowania" jesteśmy odpowiedzialni wszyscy: i ksiądz odwiedzający, który powinien zadać sobie trochę trudu i poznać okolicę - i my przyjmujący księdza, żeby nie czuł się obco, nie dając mu odczuć, że jego wizyta jest dla nas w pewnym sensie koniecznym obowiązkiem.


  • 2013-02-13 - 22:36:43
    ...
        -  Autor: Patania
    Zgadzam się z tym, że atmosfera spotkania zawsze zależy od obu stron. Wiedząc, że jest to nowy ksiądz, moja rodzina przygotowała się do tego tzn. było przygotowane ciasto i czekała herbata i kawa. Chcieliśmy porozmawiać z księdzem, ale potraktował nas przedmiotowo. Cała wizyta trwała ok. 5 minut. Z karteczki, którą nam zostawił wynika, że jest to jego 3 parafia. Nie jest więc nowicjuszem, a swoim zachowaniem wystawia świadectwo księżom. Mąż poruszył temat abdykacji papieża, aby nawiązać jakąkolwiek rozmowę. Niestety księdza interesowało tylko to, czy mamy ślub kościelny. Ech...może za rok będzie lepiej ;) oby tylko ludzie w ten sposób potraktowani (nie jesteśmy odosobnieni, bo znamy opinię mieszkańców naszego osiedla) dali szansę i otworzyli drzwi...


  • Z tego co piszesz sprawa jest jasna .... zawiodła niestety ta druga strona ..., bo jak głosi powiedzenie: cały w tym ambaras, żeby dwoje chciało naraz. Przy takim podejściu do ludzi, nie wróżę temu księdzu sukcesów w posłudze kapłańskiej, gdyż oprócz samego powołania niezbędna jest umiejętność wychodzenia naprzeciw ludziom.


  • Jeżeli tym młodym - nowym księdzem , który był u Was po kolędzie to ksiądz z Parafii Świętej Trójcy ,to problem leży po stronie tego "duszpasterza" celowo ujęłam w cudzysłów to określenie , bo raczej kiepski z niego pasterz naszych dusz.Otóż chodzę do kościoła systematycznie na Mszę dla dzieci , bo mam je w takim wieku,że na inne nie chodzę i cóż jestem rozczarowana ,że przydzielono do naszej parafii tego księżynę. Od wielu lat tradycją tej parafii było , że na Mszy dla dzieci są kazania DLA DZIECI !!!! w formie bardzo przystępnej i zrozumiałej dla najmłodszych i takie były dokąd do nas nie trafił ten ksiądz - nie potrafi , nie chce , nie lubi zniżyć się lub wznieść się do poziomu tych maluczkich i woli klepać kazania dla dorosłych. Wielu rodziców których znam i przychodzą ze swoimi pociechami na 11,30 jest zdegustowanych i nie zadowolonych z takiej sytuacji.Ksiądz proboszcz wydaje się być głuchym na nasze prośby o to by inny ksiądz który pracuje w naszej parafii i jednocześnie w Hospicjum dla dzieci i ma do nich super podejście i świetny kontakt z nimi , mógł sprawować Mszę dla najmłodszych. No cóż jeśli parafię traktuje sie jak prywatny folwark.



liczba wątków na forum: 2035


Regulamin Forum
Korzystamy z plików cookie tylko w stopniu niezbędnym do działania strony. Możesz je zablokować poprzez zmienę ustawień przeglądarki.
Więcej o zasadach przetwarzania danych w "Polityce prywatności". wiem, zamknij