Najpierw im było szkoda pieska (agitacja była totalna) a potem zdecydowali, że aż tak go nie lubili.
Co? Pewnie wrócił do domu i zrobił kupę na dywan.
Bardzo dobrze, że o tym napisałaś.
Wiem o którego pieska chodzi. Nich no im tylko jeszcze raz zginie to tylko w chińskiej restauracji będą go mogli szukać.
Akcja chora ponieważ uważam że jeśli się coś oferuje to trzeba dotrzymać słowa!!!!!!!!!!!!!!!!